Dawno nie pisałam.
Nie to,że o czym nie było,
Czas wypełniony po brzegi wszystkim i niczym jednakowoż.
Pokrótce zrelacjonować by się przydało,
Co radość, zwątpienia czy zastanowienia głębokie w ten czas mi dawało.
Wakacje -pierwsze takie.
Inne.
Długie jak nigdy.
Gorące i burzliwe...
Nie letnie...
Choć sezon jak najbardziej był letni.
Ileż to człowiek wtedy o sobie samym się dowiedzieć może, a ileż o innych...
Stany towarzyszyły mi wtedy różne.
O mdłości i bezbarwności nie może być tu mowy.
-
By stanami emocjonalnymi dalekimi od wspomnianych , móc się prawdziwie nacieszyć, na kolejny urlop właśnie to Stany i Kanadę wybrałam.
Było barwnie, zwłaszcza na Time Square ,ekscytująco i wzruszająco, zwłaszcza nad Niagarą i gorąco bo upalny był to wrzesień na Wschodnim Wybrzeżu ,a "znajomość" angielskiego nie taka znajoma, gdy trzeba było z siebie słowo obce w obcym kraju wydusić, dodatkowo nadmiernie uczucie gorąca wzmagała.
Wakacje z wachlarzem emocji i doznań.
Pogody i niepogody, i nie tylko o aurze jest mowa.
Poznawanie świata polecam każdemu,
Zwłaszcza,że tym światem jesteśmy też my sami.
*
Dziś.
Dziś już Luty mamy!
Końcówkę jego i moją też po trosze.
Wszak urodzinowa czterdziestka czegoś końcem być musi.
Ale nie tylko końcem niechwalebnego.
Kontynuacją dobrego i początkiem nowego.
Ruszyć z czymś musowo wypada.
Udoskonalać.
Czemuś czoło postawić.
Cel szczytny wyznaczyć.
Zmierzyć się
I przeć zwycięsko z uporem.
Idzie nowe!
Ba, nadciąga!
Siłą z siłowni wytarganą resztkami ostatnimi.
Wypoconą i wyzętą z toksyn wszelakich.
I , mam nadzieję, lepsze nadciąga, choć tu, z ostrożnością sobie wrodzoną, muszę hołd i podziękę Bogu Wszechmocnemu złożyć ,za to,że doświadczeń przykrych i bolesnych,raczył mi, puchowi marnemu, oszczędzić i zdrowiem szczodrze mnie i rodzinę obdarzyć!
Nadchodzi więc nowe.
Drepce po piętach pięciu ostatnich dni lutego.
I ostatniego lutego
Nastąpi.
I zaklęcie wypowie.
Urodzinowe.
Czterdziestkowe.
I powiedzieć by można,że zbyt leciwa
I niezrozumiale plany w wyobraźni bujnej snuje,
Że świat zbyt barwnym na półmetku dostrzega...
A ja wierzę i wierzyć nie przestanę,
Że DOBRE życie przez CAŁE życie od Boga Najwyższego nam jest dane.
Tylko pracować trzeba nad tym życiem naszym!
I je pielęgnować!
By niczego potem na schyłku nie żałować!
Nie to,że o czym nie było,
Czas wypełniony po brzegi wszystkim i niczym jednakowoż.
Pokrótce zrelacjonować by się przydało,
Co radość, zwątpienia czy zastanowienia głębokie w ten czas mi dawało.
Wakacje -pierwsze takie.
Inne.
Długie jak nigdy.
Gorące i burzliwe...
Nie letnie...
Choć sezon jak najbardziej był letni.
Ileż to człowiek wtedy o sobie samym się dowiedzieć może, a ileż o innych...
Stany towarzyszyły mi wtedy różne.
O mdłości i bezbarwności nie może być tu mowy.
-
By stanami emocjonalnymi dalekimi od wspomnianych , móc się prawdziwie nacieszyć, na kolejny urlop właśnie to Stany i Kanadę wybrałam.
Było barwnie, zwłaszcza na Time Square ,ekscytująco i wzruszająco, zwłaszcza nad Niagarą i gorąco bo upalny był to wrzesień na Wschodnim Wybrzeżu ,a "znajomość" angielskiego nie taka znajoma, gdy trzeba było z siebie słowo obce w obcym kraju wydusić, dodatkowo nadmiernie uczucie gorąca wzmagała.
Wakacje z wachlarzem emocji i doznań.
Pogody i niepogody, i nie tylko o aurze jest mowa.
Poznawanie świata polecam każdemu,
Zwłaszcza,że tym światem jesteśmy też my sami.
*
Dziś.
Dziś już Luty mamy!
Końcówkę jego i moją też po trosze.
Wszak urodzinowa czterdziestka czegoś końcem być musi.
Ale nie tylko końcem niechwalebnego.
Kontynuacją dobrego i początkiem nowego.
Ruszyć z czymś musowo wypada.
Udoskonalać.
Czemuś czoło postawić.
Cel szczytny wyznaczyć.
Zmierzyć się
I przeć zwycięsko z uporem.
Idzie nowe!
Ba, nadciąga!
Siłą z siłowni wytarganą resztkami ostatnimi.
Wypoconą i wyzętą z toksyn wszelakich.
I , mam nadzieję, lepsze nadciąga, choć tu, z ostrożnością sobie wrodzoną, muszę hołd i podziękę Bogu Wszechmocnemu złożyć ,za to,że doświadczeń przykrych i bolesnych,raczył mi, puchowi marnemu, oszczędzić i zdrowiem szczodrze mnie i rodzinę obdarzyć!
Nadchodzi więc nowe.
Drepce po piętach pięciu ostatnich dni lutego.
I ostatniego lutego
Nastąpi.
I zaklęcie wypowie.
Urodzinowe.
Czterdziestkowe.
I powiedzieć by można,że zbyt leciwa
I niezrozumiale plany w wyobraźni bujnej snuje,
Że świat zbyt barwnym na półmetku dostrzega...
A ja wierzę i wierzyć nie przestanę,
Że DOBRE życie przez CAŁE życie od Boga Najwyższego nam jest dane.
Tylko pracować trzeba nad tym życiem naszym!
I je pielęgnować!
By niczego potem na schyłku nie żałować!