Z cyklu: "List do M."
********
Heja,
Dobrze,żeś była na siłce-(siłowni)
Jestem z Ciebie dumna ;)
Chodź,
chodź. Jeszcze co najmniej 1.5h masz przed sobą bez efektów, a potem
będziesz spijać z warg ślinę z zachwytów nad Tobą- Twojego partnera i
najbliższych, a oczy obcych będą Cię lustrować i penetrować dogłębnie z
tych samych powodów ,z których ślinić się będzie Twój mężczyzna ;)
Byłam i ja.
Oczywiście ciężko było mi się zerwać po poobiedniej drzemce.
Podreptałam na steperze i poleciałam wytapiać się na suchej saunie.
Ty wiesz,że ja ją po prostu polubiłam. Co więcej zaczyna mi się podobać zapach ,o którym Ty mówiłaś ;)))
Efektów u mnie brak, bo np. wczoraj zaserwowałam sobie (po powrocie) 3szt. chlebka(cieplutkiego) z pysznym drobiowym pasztecikem.
No żesz ty orzeszku, noooo!
Nie mogłam się oprzeć, potem miałam małe wyrzuty.
Waga nie spada, a winduje w górę :(
Brzuch odstaje, bo NIC z nim nie robię (jeszcze)
Ale za to zauważyłam (może bardziej chcę zauważać) ,że mam mocniejsze uda i podudzia.
Oczywiście rzeźby brak choć podokrąglają mi się jak kucam (hehe) no i mam w nich siłę, a to mnie już cieszy!
MUSOWO trzeba być dla siebie miłym!
Dostrzegać w sobie to, z czego jesteś dumna bo tyle jest się wartym, ile się w siebie wierzy.
Zatem jestem z NAS dumna,że ćwiczymy.
Wierzę w nas.
Mamy jakiś sposób na nudę, na sylwetkę, na ...coś ;)))
No i mamy wzajemne wsparcie ;)
Więc?
Ja siebie lubię-(staram się)
Jestem dla siebie miła i prawie bezkrytyczna (to zgubne, raczej, haha)
Mam plamy/przebarwienia na twarzy, ale one mnie nie ograniczają.
Mam krzywe/krótkie nogi,wystający brzuch i swoje lata.
Plamy znikną, nogi wyrzeźbię, brzuch wciągnę (hehe) a lat, mimo że nie cofnę , będę czuła się jak nastolatka ;)
Ot i tyle.
Tobie też życzę tylko dobrych myśli o sobie, o swoich działaniach, zamierzeniach,planach.
(Po)-lub siebie i (u)-wierz w siebie!
Miłego życzę.
--------------------
Wszystkim miłego życzę;)
**********************************************************************************
na odpowiedź nie trzeba było długo czekać ;)
M:
Ojej, jaki optymistyczny, faaaajny e-mail!!!!!!!!!!!!
Aż wiosną i nadzieją powiało! (stąd moja pistacjowa, radosna barwa w odpowiedzi) :)
Mówisz, żeby wierzyć w siebie i się lubić...
Na
razie, mam z tym problem. Może, jak wypracuję niezłą sylwetkę, to będę
pogodniejsza i milsza dla siebie (a w tym i otoczenia) :))
I.wczoraj na siłowni powiedział, że mięśnie mi się kształtują na nogach i rękach ;-)))
Ja
tego nie widzę, choć czuję, że uda mam silniejsze (twardsze znaczy) i
plecy same się napinają/ciągną do trzymania prostej sylwetki.
Dupa
wisi; brzuch, w dolnej części także, boki jego w cellulicie; ramiona
dalej w ciup; bryczesy nie dają za wygraną... ale po 17 razach na
siłowni, nie powinnam oczekiwać cudów...
Poprawiła mi się nieco
kondycja, bo już tak nie sapie na steperze po kilku minutach, jak na
początku (choć tu akurat ciężko obiektywnie oceniać, bo na nim byłam
raptem ze 3x), ale jakoś tak ogólnie mniej dyszę przy ćwiczeniach, więc w
wydolności płuc dostrzegam pozytywy.
Saunę i jej zapach, lubię barrrdzo! Bardziej jej aromat, niż samo pocenie/męczenie się na ławeczce ;-)
U
nas podobno pełno ludzisków i miejsca na odpoczynek brak, więc mnie do
niej w ICDS'ie specjalnie nie ciągnie, ale muszę się wybrać dla dobra
swojego organizmu, odprężenia i regeneracji mięśni :)
Może dziś skoczę, tak żeś mi ochoty narobiła :)
ps-
Ciekawa jestem Ciebie na wakacje 2014, jak już dziś piszesz o 'bułeczkach' podczas kucania! Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! ;-))
Chyba zjem i lecę na trening!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
************************************************************
Odp.
;)
List taki, jaki nastrój.
Nie wiem, skąd te endorfiny?
Może po tej siłowni (bądź co bądź -systematycznej od pewnego czasu)
Może to działanie sauny, gdzie rozkładając się na nagrzanych dechach przypomina mi się gorący piasek i żar z niebios ;)
Nie wiem, dzisiaj taki mam fajny dzień/poranek/wczesne popołudnie i dzielę się tą energią z bliskimi ;)
Jak zaraziłam, to jeszcze bardziej się cieszę ;)
Co do Twojej sylwetki...
Już
przeciE pisałam,że zmiany zauważone na Twoim ciele, które pozornie
było nie do zrobienia w krótkim czasie- (hehe, just kidding) nakręcają
mnie do działania.
Zmieniasz się maleńka, to motywuje mnie, starą bywalczynie sali, gdzie wiadra potu wylewałam od 1.5 roku bez efektu.
I "bywalczynią" świadomie mnie określiłam, bo bywałam, a i owszem,ale nie pracowałam nad zmianą.
Dziękując
po raz kolejny za wskazanie właściwej drogi ,by za ćwiczeniami szły
efekty i walcząc o mój wizerunek (krytyką najczęściej) zaangażowałaś
mnie do zmiany sposobu myślenia,więc, idąc za ciosem ,załączyłam siłownię
i saunę, a nad dietą jeszcze popracuję ,nie wszystko naraz ;)
No to co, leć , gdzie serce i rozum Ci podpowiada.
Żyj tak, aby każdy dzień niósł Ci tylko dobre samopoczucie.
A
jeżeli zależy ono w dużej mierze od Twojego wyglądu, pracuj nad nim , a
szybciej niż się spodziewasz, zaczniesz uśmiechać się patrząc w lustro
na swoje odbicie i do ust zacznie cisnąć Ci się jedno podstawowe
zdanie;" Jestem wielka i dumna,że wypracowałam to, o czym marzyłam.
Jestem szczęściarą, jestem szczęśliw(SZ)a! "
Trzymam kciuki za nas ;)
***********************
M:
Świergoczesz, jakbyś się zakochała :D:D:D Taka radosna i optymistyczna :D yyy...a może po prostu dobrze wydmu.... :D:D:D
No taka, to fajna. Podoba mi się Twoja postawa, bo i na mnie "skapło" trochę dobrej energii :))
Zabolało mnie jednak, że piszesz, że Cię krytykowałam.
Nie krytykowałam. Oj, że kołki, czy duży brzuch?
No bo kołki i nieustannie niewklęsły bęben, BYŁ :x :D:D
Dużo ćwiczyłaś, ale chyba nieszczególnie przykładałaś się do jakości, a już na pewno nie do DIETY.
My,
od dziecka mamy problem z nogami (krótkie, X-y, przysadziste uda w
stosunku do łydek, etc.) Na nie potrzeba poświęcić wiele czasu, by coś
zgrabnego uformować :D
Tyś poświęcała, ale okazuje się, że sam
fitness, to za mało ;) Siłownia, pomoże. Już pomaga, jak piszesz (aż się
boję Cb za kilka m-cy, aaaaaa!) :D
Ćwicz, jedz z głową, uśmiechaj się i świetnym nastrojem zarażaj innych (jak mnie dzisiaj!) :)
Miłego! :)
*****************************
Odp.
Ahahahaheheheahahahhehehe ;)))
Dobrze wydmu... :))))
Nawet nie pomyślałam o tEm ;)))
Nie, nie, nie kochana, nic z tych rzeczy ;)
Zakochuje się w ...sobie ;)))
Tak, to podobno działa cuda -(WYCZYTALAM NA SAUNIE ;))) )
No bo se samiutka tam siedziałam i podcztywałam karteluszki pisma dla kobiet (frywolnych)
I spiesznie donoszę,że coś w tym jest.
Jakaś prawda się kryje w akceptowaniu siebie.
Ba,
powiedziałabym,że całe sedno tkwi w tym,by spoglądać na siebie TYLKO z
wiarą i przekonaniem,że jesteśmy doskonali we wszystkim, co robimy i
robić będziemy.
Polubienie i chwalenie samych siebie ,jak inni czasem/ciągle krytykują
Takie banalne i nic nie kosztuje, a tyle dobrego potrafi zdziałać!
Róbmy
postępy w dążeniu do udoskonalania samych siebie, ale najpierw
popatrzmy na siebie jak na doskonałe istoty, które mogą robić doskonałe
rzeczy, osiągać doskonałe wyniki i doskonale się czuć!
Pora na next coffee ;)