piątek, 6 grudnia 2013

?

Co z  tego  wyrośnie?

O godzinie w pół do siódmej nie obudził nas wbrew informacjom meteo Orkan Ksawery,którego najsilniejsze podmuchy nad centralna Polską prognozowano na dzisiejszy poranek ,lecz  wpadająca jak huragan nasza 12-ka.
"Tato, mama mówiła,że górna łazienka nieczynna do odwołania!
A Ty złamałeś ten zakaz!"

W jednej chwili sny, których treści nie zapamiętałam, uleciały gdzieś w otchłań.
Oczy przewracając w te i wewte,jeszcze w półśnie będąc, próbowałam zapomnieć o tym , co sen mój zburzyło.

Zwykle zagląda bezszelestnie w zupełnie innym celu.
Szykując się do szkoły, otwiera moja szafę , jak swoją i ...bierze to,na co akurat naszła ją ochota :/
Nie sądzę,żeby planowała.
To są typowe spontany ,bo alternatywne rozwiązania często ma już na sobie ;)

Ostatnio trochę krzyżuję te jej pomysły na stylizacje.
Gdy wchodzi,uchylam oko i z zaspanymi ślepiami widząc rozmazane jej kontury rozkazuje odłożyć na miejsce , to, co wzięła.
Automatyczne uruchamia plan awaryjny.
Prośbom nie ma końca.
Że tylko raz, mamuniu, tylko dzisiaj, proszę, pr-o-o-o-szę...
Wielokrotnie jej ulegałam, ale zaczęło wkurzać mnie szukanie własnych  łachów w jej szafowym kotle -(stan na co dzień, tylko od święta bywa ułożone)

Dlatego coraz częściej stawiam opór.

Tym razem wszczęła alarm z innego powodu.
Przewaliłam się jeszcze ze dwa razy  z boku na bok .
Oczka próbowałam jeszcze na chwilę krótką przymknąć, ale myśl o tym, co za ścianą, nie dawała mi jednak spokoju.
Wstałam.
Wśliznęłam się w stojące przy łóżku wielosezonowe klapki w kolorze różu z paskiem przez środek paluchów i poszłam osobiście ocenić, jak bardzo narozrabiał mój szanowny małżonek, który wskazany bezsprzecznie jako główny winowajca , pretensje swej małoletniej córki puścił mimo uszu.

Grubszy to temat, więc bez lania wody, powiem tylko,że dużo krzyku o nic, choć i mnie się zdarza podnieść głos w tej właśnie sprawie, tyle, że o bardziej ludzkiej porze.

Zgadza się, wykaligrafowałam napis  formatu A4  z jasnym przekazem,czego nie zwykłam czynić, ale widocznie nie dość czytelny był dla osób, które po omacku załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w środku nocy.

Cieszy mnie jednak,że  rośnie mi strażniczka porządku.
Szkoda tylko,że jej prywatnych czterech kątów, ten, zdawałoby się, wyczulony na bałagan wzrok ,już nie obejmuje.

Urządzając córce pokój chyba podświadomie czułam,że wszechobecna biel ,od ścian po meble , będzie doskonałą bazą do wszystkiego tego, co za jej przyczyną się w nim znajdzie.


Artystka z niej pełną  gębą.
Maluje, pisze,recytuje.
Adwokatka, społecznica.
Duuużo by tu wymieniać.

Baletnicę marzyło mi się z niej zrobić.
Ba, nawet troszkę żeśmy temu czasu poświęciły.
Były też tańce wyginańce, akrobatyka i  niekobiece do granic możliwości-dżudo.

I choć treningów zaniechała, nabyte  umiejętności pomagają jej  w egzystowaniu we własnym pokoju.
Porusza się w nim z gracją i płynnością  niczym Olga Smirnowa Teatru Bolszoj.
Akrobatyka pomaga w pokonywaniu wielu  przeszkód, a siła po zajęciach z dżudo pozwala jej przesuwać ogrom przedmiotów i rzeczy znajdujących się w miejscu do którego chce się w danej chwili dostać.

Została plastyka ,i tu widać zamiłowanie nawet po pokojowym biuru, którego fabryczna biel kryje się gdzieś pod wielokolorowością prac wykonywanych  najczęściej grubo po północy.
Swoją drogą, czy artystom naprawdę najlepiej pracuje się przy mdłym świetle nocnej lampki,gdy głowa zmęczona dniem ???

Nigdy tego nie pojmę.

A ruch?
Czy z ruchy coś zostało?

Yhmm. 
Na miejsce mamuninych marzeń o gibkiej tancerce w pięknych sukniach wijącej się na przykład  w latynoskich  rytmach ,wskoczyło dziarskie trzymanie rakiety i bieganie za piłeczką, którą mamunia  często do puchowych kurteczek dostawała jako gadżet w przepisie ich odświeżania.

*
Pozwolę sobie o  potencjale nie wspomnieć, żeby nie zapeszać ,bo w każdej w wymienionych dziedzin mogłaby narobić wiele szumu, gdyby tylko chciała.
A ona  nie chciała.
Teraz chce.
I my chcemy ,żeby jak najdłużej jej się chciało.