Nowy miesiąc.
Pierwszy jego dzień.
Budzę się wcześniej niż zwykle, bo szósta nad ranem to nie moja codzienna godzina do witania dnia.
Nawet jeśli jest on pierwszym w tygodniu, miesiącu czy roku.
Nie wstaję.
Przez całe sześćdziesiąt minut czytam...
Leżę i czytam.
Nie wiadomości z kraju i ze świata,
Nie Biblię, która (wstyd się przyznać) kurzem zaszła...
Blogi
I to aż dwa dla odmiany.
Wpisy jeszcze ciepłe.
Każdy traktuje o czym innym, ale mianownik ten sam.
Życie...
Słyszę swoją młodzież na schodowej klatce.
Wstaję.
-Jajecznica?
Spóźniłam się.
Ona już jadła.On nie chce.
Zapiekam więc jemu bułkę z serem.
Potem pośpiesznie zagrzewam mleko i rozlewam do szklanek.
Kakao dla dwójki na dobry dzień.
Ja sączę gorzką i letnią już kawę, ale czuję nieopisane ciepło i słodycz.
To macierzyństwo.
Szklanką matczynej troski napoiłam dziś moje dzieci przed wyjściem.
Pracuję , by zbliżyć się do piedestału wzoru i cnót matczynych.
I choć droga do celu daleka i kręta,
A ja za mała jestem w zasługi , by się nań bez wysiłku wspiąć,
To świadoma dziś tego bardziej niż zwykle,będę się starać być matką, która w oczach swych dzieci na ów piedestał zasługiwać będzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy wpis/ komentarz.